Rozdział pierwszy
Rozdział 1
Reinkarnacja
To już jest koniec, ludzkość powoli odchodzi w zapomnienie, miliony zachipowanych, którzy w bardziej przypominają zombie, poluje na żywe stworzenia. Nikt nie przypuszczał, że tak to będzie wyglądało. Sukces Elona Muska w stworzeniu pierwszego na świecie chipu, był świętowany jako wkroczenie ludzkości w nową epokę a jego zadanie było dość proste, monitorować stan zdrowia gospodarza, za pomocą komendy “status” przed oczyma gospodarza pojawiało się okienko jak z gier RPG gdzie było widać imię, nazwisko, poziom siły obliczany z gęstości masy mięśniowej, poziom inteligencji obliczany z gęstości sieci neuronów w mózgu, żywotność, czyli ogólny stan zdrowia.
Spojrzenia na człowieka uległo zmianie, o wszystkim teraz decydowały liczby, co wielu organizacjom się nie podobało, protesty które wybuchały szybko jednak wygasały, gdy zorientowano się, że ludziom podoba się ten stan rzeczy, gdyż nawet ubogi człowiek z odpowiednim poziomem inteligencji może zostać kierownikiem czy też dyrektorem, kolejną zaletą zachipowania było podłączenie do Internetu poprzez najbliższe sieci WI-FI ,lub satelity “Starlinku” Muska co powodowało że telefony komórkowe przestawały być potrzebne gdyż każdy był w kontakcie z każdym 24/7 ,dzięki takiemu rozwiązaniu chipy również mogły wymieniać się potrzebnymi informacjami na temat lokalizacji substancji jakie ich gospodarz mógł potrzebować. Wszystko jednak zmieniła nano-aktualizacja chipu o numerze 7.14, dała ona możliwość pobierania przez chip substancji, z otoczenia które w organizmie gospodarza były potrzebne do życia a takę zawierała program stymulacji ciała wzmacniając wskaźniki siły automatycznie praktycznie nic nie robiąc. Aktualizacja była chwalona za zdolność adaptacji do ciała gospodarzy który każdy z nich różnił się fizjologią a co za tym idzie miał różne potrzeby które chip spełniał niemalże w 100%. Dzień po ogólnoświatowym wypuszczeniu update’u, ludzie dowiedzieli się, że nie wszystko jest tak różowo jak im przedstawiano, gdyż osoby zachipowane które zmarły z różnorakiego powodu powracały do życia reanimowane przez chip, który dalej wykonywał swój program” pobierać składniki z otoczenia, które są potrzebne gospodarzowi” a to co potrzebował gospodarz, który nie otrzymywał tlenu do swoich komórek to świeża natleniona krew. Korzystając z systemu stymulacji chip był wstanie poruszać ciałem które dla niego nie było wstanie samo o siebie zadbać.
Koszmar jaki się potem wydarzył nie spotkany był na żadnej z wojen, nawet gdyby zsumować je w jedną, zmarli atakowali żywych którzy potem dołączali do hordy zabijając wszystko to co było w pobliżu, w niespełna 24 godziny każdy kraj ogłosił stan wyjątkowy, po tygodniu upadło większość z rządów. Chipy były autonomiczne więc nie można było ich zdalnie wyłączyć a jedyny sposób na powstrzymanie nieumarłego to strzał w głowę, który przy dużym kalibrze niszczył lub zakłócał pracę chipu ponownie unieruchamiając zmarłych, tym razem na dobre. Setki milionów nieumarłych krążyło po świecie w poszukiwaniu “substancji odżywczych” a ich ofiarami padały nie tylko ludzie, ale też zwierzęta psy, koty czy nawet szczury wszystko to co się ruszało było potencjalnym źródłem odżywczym dla gospodarzy, a więc było także celem dla chipu, niezachipowani nie byli wcale w dobrym położeniu, gdyż każdy dźwięk jaki mogli spowodować mógł przeciągnąć uwagę ożywieńca a co za tym idzie każdy inny zachipowany poprzez wymianę informacji znał ich lokacje a to oznaczało pewny wyrok śmierci. Po miesiącu, gdy większości zaczęły kończyć się zapasy tylko nieliczni ruszyli w poszukiwaniu nowych, znacznie większa grupa wolała odebrać sobie życie, do tej grupy należał pewien chłopak który przez ostatnie półtorej miesiąca ukrywał się w pokoju socjalnym jednego z biurowców żywiąc się jedynie tym co było w dwóch automatach które zawsze były wypełnione po brzegi a które teraz przypominały stertę złomu, chłopak siedział oparty o ścianę wpatrując się w ostatni baton jaki mu pozostał,ubrany był jak typowy gryzipiórek w granatowe spodnie od garnituru a na jego niegdyś białej koszuli która teraz bardziej miała żółto-kremowy kolor wisiała zapinka z imieniem „Gabriel” w jego oczach nie było już życia a w jego sercu nadziei że to wszystko może mieć jeszcze dobry koniec a uśmiech zgasnął w dzień aktualizacji gdy szef który zmarł na zawał wrócił jako krwiożerczy opętaniec, Gabriel powoli sięgnął po nóż którym zawsze dzielił zawartość automatów na trzy części i dwoma szybkimi ruchami przeciął tętnice na swojej szyi, nie wydając przy tym ani jednego odgłosu bólu, czuł ciepło krwi spływającej po jego ciele, ze spokojem patrzył jak na jego białej koszuli pojawia się ślad szkarłatu, uśmiechnął się wtedy by po chwili osunąć się na podłogę martwym.
Rekalkulacja...
Rekalkulacja...
Rekalkulacja...
-Dlaczego słyszę ten cholerny chip, przecież jestem martwy! -Gabriel powoli otworzył oczy by z szokiem stwierdzić, że nie znajduje się już w sali socjalnej biurowca, w którym pracował a miejsce w którym leży bardziej przypomina...-Kołyska? co ja u diabła robię w kołysce...-Popatrzył na swoje ręce i utwierdził się w przekonaniu, że został reinkarnowany ,niepewnie sięgnął tam gdzie powinna być jego męska duma,lecz z nie potrafił nic znakeźć-Jestem pizdą?!?!-sięgnął nieco dalej i odnalazł to co powinno tam być.-Widać gówniaki rzeczywiście nie mają wyczucia odległości-Pomyślał,nie przepuszczając myśli że na początku wziął swój męski sprzęt za guzek.
Przez następne parę dni Gabriel obserwował wszystko to co wokół niego się działo, ludzie w tym świecie mówili dziwną odmianą angielskiego, sam świat nazywał się Pagros, księstwo w którym żył nazywało się Greywall a on sam miał teraz na imię Dhabei Kreto. Jednym z kolejnych zaskoczeń na jakie Gabriel nie był przygotowany to to, że istnieje na Pagrosie koncept "poziomów” tak jak w grach RPG ludzie mają klasy postaci, zdobywają poziomy poprzez walkę z innymi ludźmi, pół-ludźmi lub potworami lub też mogą wybrać klasę, która nie zajmuje się walką jak na przykład płatnerz czy drwal,każdy człowiek mógł przywołać swoje okno statusu poprzez wypowiedzenie na głos lub w myślach komendy “status” ,zupełnie jak w jego starym świecie.
-Obecny system wygląda na bardziej zaawansowany niż to co stworzył Musk-Pomyślał Gabriel przyglądając się porannemu treningowi swojego ojca i o mało co nie narobił w pieluchę, gdy jego ojciec przeciął drzewo jednym machnięciem ostrza, zamachnięcie stworzyło biało-niebieski sierp który poszybował od miecza do drzewa -Prócz klas są także “Zdolności” zapewne do nich przypisane,jeśli ten świat odzwierciedla gry RPG to pewnie po którymś poziomie pojawi się możliwość wyboru klasy- Stwierdził w myślach po czym zanurzył się w piersi swojej matki, bo była właśnie pora karmienia.
Ojciec Gabriela Thomas jest emerytowanym żołnierzem w randze porucznika, który obecnie zajmuje się klasą myśliwego, patrząc na jego posturę można by stwierdzić, że nie jest zbyt silnym człowiekiem, lecz wygląd w tym świecie może być złudny, gdyż Thomas w klasie żołnierza osiągnął poziom 68, co czyni go elitą na polu walki, jego matka Celestina przedstawiała się wszystkim jako zwykła mieszczanka, która od zawsze pragnęła żyć z dala od zgiełku miasta z mężczyzną którego kocha, dzieckiem i własnym skrawkiem ziemi gdzie mogłaby hodować konie,lecz nikomu nie mówiła że posiada klasę “poskramiacz” na 32 poziomie.
-Mam czas zanim zacznę nabijać poziomy,dzięki temu że udało mi się zachować moją świadomość będę mógł zacząć budować swoje wskaźniki dużo wcześniej a co za tym idzie wybić się ponad przeciętną w tym świecie dużo wcześniej – Stwierdził z zadowoleniem,sięgnął potem po swoje drewniane grzechotki by zacząć budować swoją silę lecz zamarł w bezruchu gdy w jego umyśle odezwał się głos który brzmiał jak z programu „text to spech”
System X Æ A-12 zakończył rekalkulację,aktualizacja 7.14 działa prawidłowo,wykryto przestarzały system,gospodarzu możesz wciąż korzystać z opcji starszego systemu, wypowiedz komendę”połącz” by korzystać z opcji każdego z systemów.
-Połącz! -Nagły ból,przypominający włożenie głowy w imadła przeszył ciało Gabriela,mimo że próbował to opanować to i tak krzyk wydostał się z jego ust alarmując jego ojca który natychmiast zjawił się przy swojej żonie która była tak samo zaszokowana jak on nagłym krzykiem ich dziecka
- Co się stało?!-Zapytał zaniepokojony Thomas
-Nie wiem, leżał spokojnie w moich ramionach gdy nagle zaczął krzyczeć- Odparła zapłakana Celestina.
-Zostań z nim,pojadę do miasta po uzdrowiciela- Thomas szybko wsiadł na konia i ruszył do miasta,jedyny uzdrowiciel jaki mógłby mu pomóc to stary znajomy z czasów służby- Obyś tam był Griffin.- Łączenie zadawało się trwać w nieskończoność,Gabriel patrzył na załzawioną twarz swojej matki i w oddali umysłu schował złość którą czuł za ponowne nabranie się na wadliwą technologię.
-Zaraz się posram z bólu! -Była to ostatnia myśl jaka przyszła Gabrielowi do głowy zanim ból,pozbawił go całkowicie przytomności.